„Nie szukaj szczęścia w gwiazdach cudzego nieba, kiedy własne wisi Ci nad głową”
Kiedyś mi ktoś zadał pytanie : Do czego Ty właściwie dążysz ? Masz jakiś cel w życiu ? W sumie to nie wiedziałam co powiedzieć i wręcz zrobiło mi się smutno bo rzeczywiście wyglądało na to, że jestem w kiepskiej sytuacji. Nie miałam stałej pracy…na moim koncie było tyle że pewnie dała bym radę jakoś przetrwać kilka miesięcy. Nie jestem po żadnych ambitnych studiach i mam półtora roczną córkę czyli kariery szybko nie zrobię. Byłam zła na siebie i na cały świat… żyłam w tym swoim małym ciałku nieudacznika z lękiem o każdy dzień. Szukałam drogi by być idealna jak inni brnąc jeszcze bardziej w swoje beznadziejstwo. Chodziłam do mojej słabo płatnej pracy z myślą, że inni zarabiają więcej i są na lepszych stanowiskach. Do tego nawet nie byłam dobra mamą bo nie robiłam zawsze cudownego obiadu i puszczałam córce bajki które pewnie niszczą jej psychikę. No ale najważniejsze, że przynajmniej udawało mi się stwarzać pozory i nie wychylać za mocno z pod standardu…może inni myślą, że tak naprawdę mam wszystko.
Wtedy w moim życiu stało się coś czego się bałam najbardziej na całym świecie. Straciłam najbliższą mi na świecie osobę i jedyną przy której mogłam być sobą i poczuć ulgę…głos który każdego ranka dawał mi siłę i koił serce ucichł na wieki. Stanęłam twarzą w twarz ze śmiercią…zobaczyłam jak życie jest krótkie i marne i jak w jednej chwili wszystko przestaje się liczyć. Już nigdy nic nie będzie jak dawniej…
Później znowu usłyszałam to pytanie…tylko teraz mam zupełnie inną odpowiedź.
Nawet nie miałam pojęcia jakie miałam szczęście słysząc je pierwszym razem. Tak naprawdę miałam wszystko…
Wiesz do czego dąże? Do umiejętności cieszenia się tym co mam i dziękowania ze każdy dzień w którym moi bliscy są zdrowi i są ze mną. I nie chodzi o to żeby mieć to wszystko co mają inni…i stawać się tacy jak oni. Chcę stawać się lepsza wersją siebie. Nie chce być idealna, bo uważam, że nikt nie jest bez wad. Nawet jeśli wydaje się, że ma perfekcyjne życie.
Nie będę nigdy idealną mamą w oczach innych…zawsze znajdzie się ktoś kto będzie wytykał mi błędy bo pewnie zrobię ich tysiące ale i tak wiem, że do póki kocham moje dziecko to będę na pewno idealna dla mojej córki. Nie raz pewnie z lenistwa zamówię gotową pizzę albo pójdziemy na frytki z „Maka”. Spędzimy pół dnia przed ekranem telewizora oglądając po raz setny te same bajki z Youtube…ale będę zawsze obok kiedy będzie chciała ze mną porozmawiać, będę rozumieć jej błędy które sama zrobiłam nie raz będąc nastolatką. Będę ukrywać moje łzy i uczyć tego, że życie jest piękne.
Tak naprawdę to lubię moją pracę. Teraz chodzę do niej z uśmiechem i poznałam wielu dobrych i pomocnych ludzi. Nie zarabiam dużo… ale czy czegoś mi brakuje ? Studia ? Oczywiście marzę o nich ale przecież mam jeszcze czas. Na marzenia nigdy nie jest za późno 😉
Nie będę się już przejmować opinią innych. Każdy z Nas jest inny i ukształtowała go inna przeszłość. Wiem, że moje decyzje są nie zawsze właściwe ale wybierając jakąś drogę widocznie mam ku temu powody…chcę po prostu cieszyć się tym co mam. Być tu i teraz i dziękować Bogu za każdy promień słońca, kroplę deszczu i śpiew ptaków. Za każdy uśmiech drugiego człowieka.
Brak komentarzy